poniedziałek, 19 marca 2018

Parę faktów o "polskich" sądach 111

Parę faktów o "polskich" sądach 111

http://www.kontrowersje.net/patologi_wymiaru_sprawiedliwo_ci_sprzedano_jako_pomy_ki_si_zdarzaj
"Patologię „wymiaru sprawiedliwości” sprzedano jako „pomyłki się zdarzają”
W sprawie nieszczęśnika, który przesiedział 18 lat w więzieniu ludziom wciśnięto bajkę o „pomyłce sądowej”, a była to klasyczna patologia i lokalny układ, czytelny na pierwszy rzut oka. Jest niedziela, prawie wszyscy mają wszystko pozamykane i tylko mnie przyszło robić, jak zwykle. Robić będę, ale na pół gwizdka, bo kolejne zadania dla mediów i przede wszystkich odpowiednich organów spada na pasjonatów z Internetu. Przywołam tylko podstawowe informacje, dalej niech robią inni. Wczoraj olśniony przeczuciem i intuicją przejrzałem kilkanaście stron internetowych, które opisują rzeczywistość, a nie medialne imaginacje. Na wszystkich znajdowałem to, czego nie słyszeliśmy w żadnej telewizji, chociaż większość przejrzanych przeze mnie materiałów pochodzi sprzed wielu lat.

O tym, że Tomasz Komenda jest ofiarą, nie zabójcą mówiło się od wielu lat, co więcej niemal od samego początku miejscowi wskazywali właściwych morderców. Jedna z mieszkanek Miłoszyc Anna Ł. twierdziła, ze widziała z zamordowaną dziewczynę z Michałem Ł., synem lokalnego biznesmena. Firmą lokalnego barona łatwo odnaleźć razem ze wspólnikiem, to PPHU Ł&K S.C. Łabentowicz & Kołodziejczyk. Na samym początku śledztwa do odbycia stosunku płciowego ze zgwałconą dziewczyną i pozostawienia jej innym mężczyznom przyznał się Krzysztof K., któremu nie postawiono żadnych zarzutów, bo dwa razy wycofał swoje zaznania, prawdopodobnie pod presją policji i prokuratury. Później słowa świadka Anny Ł. potwierdził ochroniarz z dyskoteki „Alcatraz”, skąd mordercy wyprowadzili swoją ofiarę. Oboje i Anna Ł. i ochroniarz zostali zastraszeni przez funkcjonariuszy Komendy Wojewódzkiej we Wrocławiu i swoje zeznania wycofali.

Sprawa została zawieszona na ponad 2 lata, pomimo licznych dowodów, w tym takich, które jednoznacznie stwierdzały, że sprawców musiał być co najmniej trzech. W końcu na jakichś imieninach jakaś tajemnicza pani opisała policjantowi portret rzekomego sprawcy, a ten policjant zrobił z tego notatkę służbową i portrety pamięciowe poszły w Polskę, między innymi do słynnego programu 997. Po tym programie zgłosiła się kobieta z Wrocławia i twierdziła, że poszukiwaną osobą jest właśnie Tomasz Komenda, tak zaczęło się jego piekło. Komenda miał nie tylko żelazne, ale żelbetowe alibi, chłopak spędził sylwestra we Wrocławiu, co potwierdziło 12 świadków, ale ich zeznania, jak poprzednie niewygodne, zostały pominięte. Z kolei biciem i nękaniem policja zmusiła do przyznawania się Tomasza Komendę. Wątek Komendy został włączony do śledztwa pod koniec 1999 roku, aresztowanie nastąpiło w kwietniu 2000 roku, to informacja dla wszystkich hien, które przypisują Lechowi Kaczyńskiemu presję w tej sprawie. Lech Kaczyński został ministrem 12 czerwca 2000 r., gdy Komenda miał postawione zarzuty. Prokurator, który podpisał się pod nakazem aresztowania Komendy to Stanisław O. skazany za łapówki w innych sprawach, między innymi wziął w łapę za wypuszczenie wrocławskiego gangstera.

Nieszczęsny Tomasz Komenda przeszedł przez wszystkie szczeble patologii, śledztwo i procesy sądowe trwały, aż do 2004 roku, kiedy zapadł wyrok prawomocny i tu znów informacja dla hieny Giertycha, Lech Kaczyński 5 lipca 2001 przestał być ministrem sprawiedliwości. Na końcu Sąd Najwyższy oddalił kasację w tej sprawie. Podsumowując. Lokalny baron, jego zwyrodniali synalkowie i jeszcze jeden sadysta, dosłownie zagryźli i zgwałcili piętnastoletnią dziewczynę. Tatuś wypłacając kasę policji, prokuratorom i prawdopodobnie sędziom załatwił swoim synom wolność i wsadził z zimną krwią do wiezienia niewinnego biedaka. Tak wygląda ta sprawa z grubsza, po lekturze starych gazet i w oczach amatora. Pytanie jak to możliwe, że na żadnym etapie śledztwa i procesu, żaden szczebel „wymiaru sprawiedliwości” nie zauważył tego, co było widać gołym okiem, pozostawiam bez odpowiedzi, bo w niedzielę klął nie będę."

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz