środa, 16 maja 2018

Proletariusze wszystkich krajów, nękałem własną rodzinę

Proletariusze wszystkich krajów, nękałem własną rodzinę
https://www.tvp.info/37122587/proletariusze-wszystkich-krajow-nekalem-wlasna-rodzine
"Samobójstwa dwójki dzieci, śmierć w wyniku niedożywienia kolejnej trójki, wykorzystywanie, także seksualne, pomocy domowej – to nie efekt działań socjopaty pokroju Josefa Fritzla, tylko filozofa humanisty szukającego sposobu na naprawę ludzkości. Sprzeczności w tym niemieckim myślicielu było zresztą więcej – dość powiedzieć, że był też Żydem antysemitą. Mimo, iż przyczynił się pośrednio do powstania jednej z najbardziej nieludzkich ideologii – komunizmu, Karol Marks nadal ma swoich wyznawców.
Kompromitacja systemu socjalistycznego czy komunistycznego w Europie nie oznaczała upadku idei Karola Marksa. Na francuskich, i nie tylko, uczelniach wciąż studiuje się jego prace, głównie stricte filozoficzne. Ta materia nie musi jeszcze budzić sprzeciwu, gdyż Marks, pominąwszy jego działalność polityczną, faktycznie miał ogromny wpływ na rozwój myśli filozoficznej XIX i XX wieku.

Tym, co musi budzić co najmniej zdziwienie, nie tylko w Polsce, tak doświadczonej przez komunizm, którego jednym z twórców był Marks, jest kult, jakim jest otoczony. Dowodem były niedawne wydarzenia z Trewiru, gdzie z okazji 200. rocznicy urodzin wystawiono mu ogromny pomnik, dar od władz Chińskiej Republiki Ludowej.

Podczas uroczystości głos zabrał m.in. szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker, który bronił Marksa, nazywając go „obywatelem europejskim”, zapewne w domyśle członkiem ogólnoeuropejskiej wspólnoty, której obecnym świadectwem jest Unia Europejska. Jeżeli tak, należy przyznać, że to patron nader niefortunny.

Apel Junckera

Juncker apelował też m.in. by pamiętać o umieszczeniu ideologa socjalizmu w kontekście, bez zrzucania na niego odpowiedzialności za zbrodnie komunistycznych dyktatur. – Jeśli nie ma wspomnień, nie ma przyszłości – przekonywał.

Związany z chadecją polityk argumentował, że pamięć polega na „refleksji nad kontekstem”, co w przypadku Marksa powinno oznaczać „zrozumienie” jego dzieł, a nie „obwinianie go za zbrodnie popełnione w imię jego idei”. – Marks nie ponosi odpowiedzialności za wszelkie zbrodnie, za które odpowiedzieć powinni jego rzekomi dziedzice – dowodził.
Częściowo można się nawet zgodzić, choć trzeba pamiętać, że dziedzictwem Marksa jest przede wszystkim nieludzka doktryna zakładająca bezlitosną walkę jednej grupy ludzi przeciwko drugiej w imię abstrakcyjnego pojęcia. W tej kategorii można ją traktować jako nakłanianie do przemocy. W tym zakresie odpowiedzialność Marksa jest bezsporna i czyni składanie czci filozofowi co najmniej wątpliwym moralnie.

Gdyby podzielić dziedzictwo Karola Marksa na trzy kategorie – filozofa, działacza politycznego oraz człowieka prywatnego, okazałoby się, że stosunkowo najmniej wiemy o tej trzeciej. Wyłania się z niej jednak obraz tyrana nie liczącego się ze zdaniem i dobrem innym. – Przyroda jest dobra, nawet jeśli wydaje na świat potwory – stwierdził myśliciel. Całkowita zgoda, choć akurat twórcę tej sentencji należy postrzegać przez pryzmat życia rodzinnego właśnie raczej jako potwora.

Jak św. Ambroży

Marks urodził się 5 maja 1818 roku w budynku przy 664 Brückergasse w Trewirze, tym samym mieście, co św. Ambroży, patron pszczelarzy. W rodzinie Żydów aszkenazyjskich. Jego dziadek Meier Halewi Marx był rabinem w Holandii, ale ojciec zrezygnował z tego dziedzictwa. Przeszedł na dominujący w Niemczech luteranizm, żeby nie być związanym niektórymi antysemickimi przepisami. Imię Herschel zamienił na Heinrich.

Sam twórca „Kapitału” dał się poznać później jako żarliwy antysemita. „Jaka jest świecka postawa żydostwa? Praktyczna potrzeba, własna korzyść. Jaki jest świecki kult Żyda? Handel. Jaki jest jego świecki Bóg? Pieniądz” – odnotował w artykule „W kwestii żydowskiej”.

Krytykował zresztą nie tylko żydostwo w wymiarze społeczno-ekonomicznym, ale też religijnym, jak całą ideę wierzeń w rzeczy nadprzyrodzone. „Nędza religijna jest jednocześnie wyrazem rzeczywistej nędzy i protestem przeciw nędzy rzeczywistej. Religia jest westchnieniem uciśnionego stworzenia, sercem nieczułego świata, jest duszą bezdusznych stosunków. Religia jest opium ludu” – argumentował. Swoją drogą najsłynniejsze zdanie o opium zaczerpnął od swojego przyjaciela, poety Heinricha Heinego.
Karol był trzecim z dziewięciorga dzieci. Po śmierci brata Moritza został też najstarszym synem. W wieku 6 lat został ochrzczony i do 12. roku życia miał prywatnego nauczyciela. Potem poszedł do szkoły gimnazjalnej, utworzonej przez Hugona Wyttenbacha, przyjaciela jego ojca, z którym podzielał liberalne poglądy. Szkoła została potem zamknięta przez pruskie władze jako wylęgarnia liberalizmu.

Wżeniła się w przemysłowców

Rodzina była średnio zamożna. Lepiej powiodło się siostrze matki Karola, Henriette Pressburg, która wyszła za Liona Philipsa pochodzącego z rodu holenderskich przemysłowców. Firma jest obecnie jednym z największych producentów elektroniki na świecie.

17-letni Marks podjął studia na Uniwersytecie w Bonn. Wbrew woli ojca, który liczył, że zostanie prawnikiem, wybrał filozofię i literaturę. Dołączył nawet do rozpracowywanego przez policję Klubu Poetów. Tworzył wówczas wiersze, które moglibyśmy nazwać satanistycznymi. ”Wyziewy piekielne pochodzą od mego mózgu / I napełniają go aż ja staję się szalony / Aż moje serce staje się zupełnie zmienione / Patrz na tę szpadę, / Książę ciemności sprzedał ją” – pisał buntownik.

Co ciekawe, kilka miesięcy wcześniej napisał pracę maturalną pt. „Zjednoczenie wiernych w Chrystusie”, w której apelował: „Pozostawajcie w jedności z Chrystusem, w najserdeczniejszej, żywej społeczności przeniknięci miłością Chrystusa. Miejcie serca otwarte dla braci, z którymi Jezus łączy nas głęboką miłością, za których sam się ofiarował”.

Początkowo na studiach szło mu dobrze, ale potem jego oceny się pogorszyły. Jak to student, pił, awanturował się, trafił na dzień do aresztu. Brał nawet udział w pojedynku z członkiem korporacji Korpus Borussii. Oceniając, że awantury i gorsze stopnie mogą być wpływem środowiska, ojciec po roku przeniósł go na renomowany Uniwersytet w Berlinie.
Potajemne oświadczyny

Przed rozpoczęciem nowych studiów 18-latek zdecydował się na ważny krok. Zakochany od dzieciństwa w starszej od siebie o cztery lata córce barona Ludwika von Westfalen, potajemnie się oświadczył. Johanna Bertha Julie Jenny bez wątpienia również go kochała. Kilka miesięcy później, będąc już w Berlinie, Karol listownie poprosił rodziców Jenny o jej rękę i otrzymał zgodę.

Trzeba przy tym stwierdzić, że nie był anonimowym absztyfikantem. Z bratem Jenny Edgarem chodził do szkoły. Przyjaźnił się również z drugim bratem, Ferdynandem, mimo iż ten miał konserwatywne poglądy i potem został nawet szefem pruskiego MSW. Sam przyszły teść miał liberalne poglądy.

Podczas studiów w Berlinie, pozostając pod wpływem filozofii Georga Hegla, przyjął lewicowe poglądy. Zdając sobie sprawę, że jego praca doktorska „Różnice między demokrytejską a epikurejską filozofią przyrody” może nie się nie spodobać konserwatywnym wykładowcom, zaprezentował ją w bardziej liberalnej Jenie, gdzie otrzymał doktorat.

O karierze akademickiej mógł jednak zapomnieć ze swoimi poglądami. W 1842 roku wyjechał z narzeczoną do Kolonii, gdzie pracował w dzienniku „Rheinische Zeitung”. Na jego łamach wyrażał swoje kształtujące się poglądy na temat ekonomii i socjalizmu, krytykował też wszystkich – zarówno prawicę, jak i lewicę. Pismo było solą w oku władz, więc szybko je zamknięto.
Po kilku miesiącach bez stałego zajęcia Karol wziął 19 czerwca 1843 roku ślub z Jenny w katedrze protestanckiej w Bad Kreuznach. Wkrótce ponownie para przeprowadziła się, tym razem do Paryża. W stolicy Francji poznał młodego filozofa Fryderyka Engelsa, który miał potem duży wpływ na jego życie.
Wydalenie z Paryża

Marks szybko stał się czołową postacią paryskiej sceny politycznej, ale i to miasto szybko opuścił. Tym razem wbrew własnej woli, na skutek działań rządu Prus – został wydalony. Wyjechał do Brukseli, w której współtworzył Związek Komunistów. Tam też z Engelsem stworzył „Manifest partii komunistycznej”.

Także tu długo nie zabawił. Stąd również został wydalony i na moment wrócił do Paryża, a potem do Kolonii. Królestwo Prus nie zapomniało o jego działalności i go wydaliło razem z rodziną. Tułaczkę zakończył w Londynie, do którego przyjechał w 1849 roku i spędził tam resztę życia.

Mimo arystokratycznego pochodzenia żony, nie mógł liczyć na żadne profity. Podobnie jak w poprzednich miejscach zamieszkania, także w Londynie Marksowie klepali biedę. Filozof współpracował z wieloma gazetami i periodykami, w których wykładał swoje teorie i polemizował z innymi myślicielami. Wgląd w jego charakter daje „laurka”, którą wystawił znanemu działaczowi socjalistycznemu Ferdynandowi Lassalle'owi, którego tytułował „żydowski czarnuch Lassalle”.

„Jest dla mnie całkiem jasne, że pochodzi on od Murzynów, którzy towarzyszyli ucieczce Mojżesza z Egiptu (chyba że jego matka lub babka ze strony ojca skrzyżowała się z czarnuchem). Teraz ta mieszanka żydowskości i niemieckości z jednej strony z czynnikiem negroidalnym z drugiej doprowadziła do osobliwego produktu” – opisywał badacz historii kultury. W innym miejscu ten idol postępowej połowy ludzkości wskazywał, że jego adwersarz to „tłusty Żyd wysmarowany brylantyną i noszący tanią biżuterię”.

Wsparcie dla Polski

Kończąc wątek Marksa, aktywisty politycznego i, jak widzimy, błyskotliwego publicysty, warto podkreślić i pochwalić, że zdecydowanie popierał on dążenia niepodległościowe Polski, jako przeciwwagę dla Rosji, która – jak na ironię – pierwsza wcieliła w życie jego idee, tworząc zbrodniczy system.
– Istnieje jedna tylko alternatywa dla Europy: albo azjatyckie barbarzyństwo pod przywództwem moskiewskim zaleje ją jak lawina, albo Europa musi odbudować Polskę, stawiając między sobą a Azją 20 milionów bohaterów, by zyskać na czasie dla dokonania swego społecznego odrodzenia – powiedział na posiedzeniu Rady Międzynarodówki i Towarzystwa Robotniczego w Londynie w styczniu 1866 roku.

– Nie brak ludzi naiwnych, którzy sądzą, że dziś wszystko się zmieniło, że Polska przestała być „potrzebnym narodem”, jak napisał pewien Francuz, i pozostała tylko sentymentalnym wspomnieniem, a sentymenty i wspomnienia nie są notowane na giełdzie. Ale cóż się właściwie zmieniło? Czy zmniejszyło się niebezpieczeństwo? Nie. Tylko ślepota intelektualna klas rządzących w Europie doszła do swego zenitu. Polityka Rosji jest niezmienna, co przyznał oficjalny historyk moskiewski Karamzin. Jej metody, jej taktyka czy manewrowanie, mogą się zmieniać, ale gwiazda polarna tej polityki – opanowanie świata – jest gwiazdą stałą – przewidywał nie bez racji. Warto zwrócić uwagę, że te słowa są aktualne także dziś, 150 lat później.

Jeżeli chodzi o polską kwestię, Marks nie ograniczał się do słów. Organizował też zbiórki pieniędzy dla polskich emigrantów, protestował przeciwko wydawaniu Rosji powstańców styczniowych przebywających na Zachodzie. Do tego jego córka Jenny nosiła polski krzyż powstańczy, co ojciec osobiście chwalił.

Wyrzuceni na bruk

Przeszliśmy do córki, należy zatem przyjrzeć się życiu osobistemu twórcy materializmu dialektycznego. Jak wspomniano, Karol Marks ożenił się z miłością z dzieciństwa. Żona nie miała z nim łatwo. Cały czas bujał w obłokach, nie przejmował się takimi przyziemnymi sprawami jak zarobki czy rachunki. Zdarzyło się nawet, że wraz z żoną i czwórką dzieci został wyrzucony z mieszkania w Chelsea na ulicę, bo nie płacił czynszu.

Potrzeba oderwania od spraw przyziemnych filozofa miała związek z jego niechęcią do burżuazyjnego życia oraz, wydaje się, częściowo chęcią wyzbycia się swojego żydowskiego dziedzictwa. „To, co w religii żydowskiej tkwi w formie abstrakcyjnej (…), to cnota człowieka pieniądza. Nawet stosunki związane z przedłużeniem rodu, stosunki między mężczyzną a kobietą itd. stają się przedmiotem handlu! Kobieta staje się przedmiotem handlu” – oburzał się.
Wiemy, że Jenny była stałą klientką lombardów w miastach, w których Marksowie mieszkali i miała przejścia z licznymi wierzycielami. Nie wszyscy byli tak dobroduszni jak Fryderyk Engels, który zatrudnił się w rodzinnych zakładach włókienniczych Ermen & Engels w Manchesterze, żeby wesprzeć przyjaciela i jego powiększającą się rodzinę.

Fatalna sytuacja finansowa i permanentna bieda miała wpływ na relacje panujące w rodzinie. „Każdego dnia żona mówi mi, że chciałaby wraz z dziećmi zaznać już spokoju w grobie, i na dobrą sprawę nie mogę jej winić: poniżenia, udręki i obawy, których można zaznać w naszej sytuacji, są trudne do opisania” – pisał Marks w liście do Engelsa.

Rodzinne tragedie

Dowodem na trudne warunki panujące w rodzinie Marksów jest fakt, że tylko troje spośród siedmiorga jego dzieci dożyło dorosłości. Ciosem była szczególnie śmierć Charlesa, który zmarł w wieku ośmiu lat na gruźlicę jelit, spowodowaną życiem w ubóstwie. Czwarte i piąte dziecko Guido i Franziska żyły około roku, jedno z dzieci zmarło tuż po narodzinach.

Potomstwo Marksów nie miało łatwego życia. Dwie córki popełniły samobójstwo, choć nie można w tym przypadku zrzucać winy na trudny charakter ojca. Jenny Laura, również socjalistyczna aktywistka zrobiła to w ramach paktu z mężem w wieku 66 lat. Na podobny krok zdecydowała się Jenny Julia Eleanor, która zatruła się cyjanowodorem po tym jak odkryła, że jej wieloletni partner Edward Aveling potajemnie wziął ślub z młodą aktorką, niejaką Evą Frye.

Pierwsze dziecko filozofa, Jenny Caroline, również aktywistka socjalistyczna, zmarła w wieku 38 lat na raka pęcherza. Ojciec mocno przeżył tę stratę, zmarł dwa miesiące później, ale do tego jeszcze wrócimy.
Z posiadania przez Karola i Jenny tylu dzieci można wysnuć wniosek, że pożycie się układało. Tak jednak nie było. Około 1850 roku ojciec rodziny wdał się w romans ze służącą Helen Demuth (której nota bene nie płacił). Kobieta zaszła w nim w ciążę i urodziła syna, do którego sam Marks nigdy się nie przyznał. Chłopiec został oddany do adopcji i pracował później jako ślusarz.

Sama żona też najpewniej nie była nader cnotliwa. Engels miał wyznać na łożu śmierci, że zaszła w ciążę z jednym z przyjaciół męża. Możemy się tylko domyślać, co pchnęło tę piękną arystokratkę w objęcia innego (innych?) mężczyzny. Po pierwsze, niewątpliwie świadomość życia, w dwóch pokojach i pod jednym dachem z kochanką Karola, była trudną do zniesienia.

Wybuchowy charakter

Do tego dochodziła świadomość marnowania życia u boku nędzarza i fakt, że rodzina latami nie dostawała grosza z tytułu praw autorskich za prace męża, ale przede wszystkim jego trudny charakter. Wszystkich dookoła traktował z pogardą. Sama Jenny przyznała, że był niezwykle wybuchowy. Kłócił się ze wszystkimi i nie znosił sprzeciwu.

Należy przy tym dodać, że samo obcowanie z filozofem było raczej nieprzyjemne, gdyż gardził burżuazyjnym przeżytkiem za jaki uważał mycie. W efekcie jego ciało było pokryte czyrakami, a i o rozsiewanej woni trudno powiedzieć, że była nader przyjemna.

Karol Marks, który podłożył podwaliny pod system odpowiedzialny za śmierć 100 mln ludzi, zmarł 14 marca 1883 roku w wieku 78 lat. Śmierć dosięgła go, gdy siedział przy kominku. Dwa lata wcześniej pogrzebał żonę, która zmarła na raka wątroby. Małżeństwo spoczęło na londyńskim cmentarzu Highgate.

W 1956 roku Komunistyczna Partia Wielkiej Brytanii zebrała fundusze, które pozwoliły przenieść ich szczątki do nowego grobu stojącego naprzeciw grobowca filozofa i socjologa Herberta Spencera. Londyńczycy mówią na ten zakątek Marks & Spencer. "

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz